Oskar Kadaksoo (Unsplash)

W ocenie minister Izabeli Leszczyny „to, co można zrobić od razu, to na pewno e-rejestracja”. Chciałbym aby tak było, ale centralna e-rejestracja to nie jest zadanie do wykonania na szybko. Potrzebujemy przeskoczyć epokę. Tak jak Mayo Clinic sięgnęło ponad pół wieku temu do doświadczeń Pullmana, my powinniśmy podpatrywać producentów systemów rezerwacji lotniczych czy zarządzania logistyką dostaw. InPost, LOT – tych ludzi w pierwszej kolejności zaprosiłbym na miejscu min. Leszczyny na planowane spotkanie z dyrektorem Centrum e-Zdrowia.

E-zdrowie, Opinie, Reformy, Wszystkie, Zdrowie publiczne

E-rejestracja – potrzebujemy przeskoczyć epokę

dr Robert Mołdach | 27.12.2023

UDOSTĘPNIJ
mailtwitterFacebooklinkedinmailtwitterFacebooklinkedin

Centralna e-rejestracja to nie jest zadanie do wykonania na szybko i nie powinna go rozpoczynać dyskusja o „kalendarzach”. Centralna e-rejestracja to zarządzanie zasobami infrastruktury medycznej i czasem personelu, które musi uwzględniać dobrą praktykę kliniczną w postaci wzorcowych schematów (sekwencji) wizyt oraz wszelakie wyjątki i zdarzenia (np. choroba lekarza).

Mayo Clinic, gdy zaczynało projekt rejestracji w latach 60-tych zeszłego stulecia (tak, tak, 60-tych!), najpierw wykorzystywało system Pullmana dla przewozów kolejowych (starsi pamiętają wagony pullmanowskie), który miał ze swojej natury zaszyte w sobie pojęcia, takie jak ścieżki pacjenta (trasa pociągu i kolejne stacje), przesiadki (konsultacje specjalistyczne i badania) oraz zasoby (składy pociągów, wagony i miejsca). Do końca minionego stulecia Mayo miało opracowane tysiące standardowych ścieżek pacjenta („podróży”). Dopiero takie schematy zostały nałożone na zasoby z wykorzystaniem narzędzi just-in-time wzorowanych na systemach produkcji Toyoty (analogia do taśmy produkcyjnej).

Budowa systemu rezerwacji wizyt w oparciu o „kalendarze” i pojedyńcze sloty mogła zadziałać przy organizacji szczepień, ale kompletnie nie przystaje do organizacji diagnostyki i terapii chorób w skali państwa. Taką manufakturę można stosować do pewnego stopnia nawet efektywnie na poziomie placówki wykorzystując różne „patenty” producentów oprogramowania oraz zmysł i biegłość koordynatorek, ale nie na poziomie państwa.

W czasach, gdy każdy może wyszukiwać połączenia i rezerwować dowolnie złożoną podróż lotniczą, a nie tylko pojedyncze miejsce w samolocie, budowa systemu zapisów na gruncie kalendarzy to cofnięcie nas do czasów sprzed George’a Mortimera Pullmana. Jak słusznie zauważa Karol Poznański, w bankowości przeskoczyliśmy parę etapów rozwoju i w niektórych usługach jesteśmy na czele stawki. W ochronie zdrowia to wciąż nie działa. Dlatego, w mojej ocenie, bezwzględnie potrzebujemy przeskoczyć epokę, a nie wciąż kopać ścieżki w ogródku „kalendarzy”. Bankowość, telekomunikacja to doskonałe wzory postępowania. Tak jak Mayo Clinic sięgnęło do doświadczeń Pullmana, my powinniśmy podpatrywać producentów systemów rezerwacji lotniczych czy zarządzania logistyką dostaw. InPost, LOT Polish Airlines – tych ludzi zaprosiłbym w pierwszej kolejności na miejscu min. Leszczyny na planowane spotkanie z dyrektorem Centrum e-Zdrowia.


O Autorze

Robert Mołdach

dr Robert Mołdach


  • Partner, Prezes IZiD,
  • Członek Zespołu Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta
  • Członek Rady Programowej Think Tanku SGH dla Zdrowia


  • Nr telefonu:

    601 219 608

    Email:

    robert.moldach@izid.pl

    Więcej tego autora


     


    Słowa kluczowe

    Otrzymuj informacje od IZiD

    Adres e-mail będzie wykorzystywany zgodnie z Polityką Prywatności dostępną pod adresem https://www.izid.pl/polityka-prywatnosci/ wyłącznie do przesyłania Ci naszego newslettera oraz informacji o działalności Instytutu Zdrowia i Demokracji.

    ikona ikona ikona