National Cancer Institute (Unsplash)

Minister Adam Niedzielski, podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego, ocenił że dobrowolność profilaktyki zdrowotnej nie jest dobrym rozwiązaniem. Trzeba zbudować takie mechanizmy, które będą z profilaktyki czyniły pewnego rodzaju przymus i dlatego chcemy wiązać to z kwestią medycyny pracy – powiedział minister. Ocena tej propozycji wymaga przypomnienia przegranej batalii o poszerzenie zakresu badań medycyny pracy sprzed ponad dekady.

 REKOMENDOWANE, Dialog społeczny, Onkologia, Opinie, Profilaktyka, Wartość publiczna, Wypowiedzi, Zdrowie publiczne

Obowiązkowa profilaktyka? Zadecyduje polityka wyborcza.

dr Robert Mołdach | 26.04.2022

UDOSTĘPNIJ
mailtwitterFacebooklinkedinmailtwitterFacebooklinkedin

Kierując się rekomendacjami środowisk onkologicznych, jesienią 2008 roku ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała, że mammografia i cytologia dołączą do wykazu badań medycyny pracy wymaganych przy zatrudnieniu pracownika i w trakcie badań okresowych. Pomysł ten spotkał się z silnym sprzeciwem części środowisk, u którego źródeł leżała z jednej strony tak pojmowana obrona konstytucyjnych praw obywatelskich a z drugiej kwestia zapewnienia źródeł finansowania dla tych badań. Zgody na takie działanie nie było nawet w ramach rządu. Ówczesna minister pracy Jolanta Fedak twierdziła, że Kodeks pracy nie jest miejscem przeznaczonym do prowadzenia profilaktyki, ale do regulowania stosunków między pracownikami i pracodawcami. Podkreślała także, że wpisanie tych badań do rozporządzenia ministra zdrowia dotyczącego obowiązkowych badań okresowych spowoduje, że będą za nie musieli płacić pracodawcy.

Mimo oskarżeń, że jest to „zamach na wolność kobiet” i wątpliwości w zakresie finansowania, w 2009 roku ministerstwo zdrowia przygotowało projekt rozporządzenia,  które zakładało dodanie do wykazu badań okresowych dla pracowników cytologii i mammografii. Obowiązek miał objąć kobiety w wieku 25-59 lat a badania miały być przeprowadzane co dwa lata. Przepis miał wejść w życie z początkiem 2010 r. Termin nie został dotrzymany głównie dlatego, że do głosu doszedł jeszcze jeden argument – argument dyskryminacji ze względu na status zatrudnienia i płeć.

Z dzisiejszej perspektywy kluczowa dla zrozumienia skali wyzwań, jakie rodzi propozycja ministra Niedzielskiego, jest treść interpelacji „w sprawie przymusowej mammografii i cytologii w ramach badań pracowniczych” z 2010 r. przedstawionej przez posłankę Prawa i Sprawiedliwości Iwonę Arent. W interpelacji posłanka upomina minister Ewę Kopacz, że w Europie badania te nie są wpisane do obowiązkowych badań okresowych a z nowotworami walczy się na kilka innych sposobów, m.in. przez obowiązek wykonywania badań profilaktycznych obwarowany sankcją podwyższenia składki zdrowotnej. W jej ocenie wprowadzenie przymusowych badań naruszających sferę intymną dla ogromnej części populacji pod groźbą utraty pracy, a więc i środków do życia, oznaczałoby naruszenie podstawowych zasad demokratycznego państwa prawa oraz podstawowych praw człowieka. Zdaniem posłanki dla wielu polskich kobiet udowadnianie zdolności do pracy poprzez poddawanie się przymusowym badaniom ginekologicznym jest nie do zaakceptowania i dowodzi problemu ogromnej dyskryminacji i upokorzenia. Rozwiązanie zaproponowane minister Ewę Kopacz posłanka Iwona Arent oceniła jako nie do przyjęcia w państwie demokratycznym, jakim zgodnie z ustawą zasadniczą jest Polska.

Pod wpływem płynącej z różnych stron krytyki ministerstwo zdrowia wycofało się z pomysłu  wykonywania cytologii i mammografii przy badaniach wstępnych przed rozpoczęciem pracy. Na początku 2011 r. przyjęto także wersję by badania te opłacano ze środków przeznaczanych na programy profilaktyczne raka piersi i raka szyjki macicy, a nie z budżetów pracodawców. Jednak argument nierównego traktowania pozostał. Pracodawcy RP zwracali między innymi uwagę, że tak zaplanowane obowiązkowe badania nie obejmą kobiet pracujących na wsi, a także kobiet, które zrezygnowały z kariery i poświęciły się wychowywaniu dzieci oraz uprawnionych do emerytury lub renty. Ponadto nowe regulacje miały dotyczyć jedynie pracownic zatrudnionych na podstawie stosunku pracy, co wyłączało kobiety wykonujące pracę w ramach umów cywilnoprawnych, a także prowadzące własną działalność gospodarczą. Pojawiły się także pytania o równe traktowanie kobiet i mężczyzn, w tym brak uwzględnienia badań ukierunkowanych na diagnostykę nowotworów mężczyzn.

Brak poparcia w ramach koalicji rządzącej, wyzwania związane z finansowaniem, problematyczne kwestie spójności społecznej, nierówne traktowanie płci czy wreszcie perspektywa wyborcza – wszystkie te problemy spowodowały, że propozycja minister Ewy Kopacz upadła. Dyskusja na ten temat trwa do dziś, a deklaracja ministra Adama Niedzielskiego w kwestii możliwego przymusu badań profilaktycznych po doświadczeniach ze szczepieniami przeciw COVID-19 może wzbudzić równie duże, jeśli nie większe kontrowersje niż dekadę temu. Czy w takim razie zamiast forsować przymus badań profilaktycznych nie warto zastanowić się nad innymi rozwiązaniami?

Przyjrzyjmy się ocenom społecznym. Raport z audytu społecznego narodowych programów profilaktyki nowotworowej zrealizowany w 2016 roku przez fundację My Pacjenci wykazał między innymi, że zdecydowana większość kobiet uważa, że badania cytologiczne powinny być obowiązkowe dla wszystkich kobiet. Odpowiedzi takiej udzieliło 71,5% badanych kobiet. Jednak wśród kobiet zagrożonych wykluczeniem społecznym zaledwie 1% uważał, że badania cytologiczne powinny być obowiązkowe dla wszystkich pań. W tej grupie przymus profilaktyki może przynieść skutek odwrotny od zakładanego. Dla mnie kluczowa okazała się obserwacja, że aż 84 % pań zadeklarowało, że zrobiłoby badanie cytologiczne, gdyby kobiety regularnie się badające płaciły mniejszą składkę na ubezpieczenie zdrowotne.

W mojej ocenie przymus, do którego odwołuje się minister Adam Niedzielski nie jest dobrym rozwiązaniem i tu zgadzam się z oceną posłanki Prawa i Sprawiedliwości Iwony Arent wyrażoną przed dekadą. Pomijając nadrzędną potrzebę edukacji zdrowotnej, zachęta finansowa jest lepszym motywatorem. Jest nim tym bardziej, że co do zasady każdy może żyć tak tylko, jak to uważa za słuszne pod warunkiem, że nie wpływa to na życie innych osób. Ważne by czynił to na własny rachunek. Poza wszystkim, przymus do czegokolwiek wprowadzony na rok przed wyborami może nie uzyskać akceptacji politycznej, a skuteczność tak ukształtowanej polityki publicznej wydaje się wątpliwa.


O Autorze

Robert Mołdach

dr Robert Mołdach


  • Partner, Prezes IZiD,
  • Członek Zespołu Ekspertów przy Rzeczniku Praw Pacjenta
  • Członek Rady Programowej Think Tanku SGH dla Zdrowia


  • Nr telefonu:

    601 219 608

    Email:

    robert.moldach@izid.pl

    Więcej tego autora


     


    Słowa kluczowe

    Otrzymuj informacje od IZiD

    Adres e-mail będzie wykorzystywany zgodnie z Polityką Prywatności dostępną pod adresem https://www.izid.pl/polityka-prywatnosci/ wyłącznie do przesyłania Ci naszego newslettera oraz informacji o działalności Instytutu Zdrowia i Demokracji.

    ikona ikona ikona